Audycja III
Emigracja (fragmenty):
Śpieszyłem się bardzo żeby zdążyć na statek pijany
który
odchodził z dworca wschodniego o godzinie 6.40
Walizka była spakowana Potrzebowałem tylko trochę
książek
jak każdy zwykły choć myślący człowiek
Po zanegowaniu związków przyczynowo-skutkowych
rewolucji w sferze świadomości oraz piękna i szczęścia
(patrz księgi Sankhja: ten kto potrafi rozróżniać
uważa ludzkie szczęście za rodzaj cierpienia)
nic mnie nie
łączyło z tym miastem
Na moje pytanie jak daleko stąd do Indii
milicjant
odpowiedział twierdząco
a przede wszystkim zgłosił poważne pretensje
o to że przestałem pisać wiersze
pozbawiając go tym samym życia wewnętrznego
Na ulicy tramwaje jazgotały radośnie
Syzyf toczył swój kamień Rozwożono mleko
Na pozór wszystko wyglądało normalnie
My jak
zresztą wszyscy zwyczajni niewolnicy
nie
przekraczający ładu ustalonych porządków
mający za
sobą dwudziestowiekowe doświadczenia
udawaliśmy
że nic się nie stało
i czekaliśmy
na przyjście nowych barbarzyńców
Wczorajszego wieczoru wyrokiem sumienia
odebrałem
sobie prawo do wewnętrznej emigracji.
Nie bez
wysiłku zamknąłem za sobą ciężkie drzwi
jedynego
niemożliwego wyjścia
Próbowałem zająć się czymś zwyczajnym i na początek
starłem
ślady krwi z kilkuset zabitych książek
Tradycyjne
metody przezwyciężenia poczucia osamotnienia
znane mi z
lektury Fromma i praktyki życia
tym razem nie zdały egzaminu (jak zresztą przewidywałem)
Zacząłem czytać
rozkład jazdy niepewny
czy zwracać uwagę na przyjazdy czy na odjazdy
pociągów.
Zdarzyło się to wszystko jednego zimowego wieczoru
gdy
bezradność słów zajrzała mi prawdą w oczy
Teraz
śpieszyłem się żeby zdążyć na statek pijany
który
odchodził z dworca wschodniego o godzinie 6.40
chociaż
wiedziałem że nie ma już żadnych statków pijanych
że pewne
podróże są jak zawsze niemożliwe
Podróż do
kresu nocy i milczenia miała smak krwi
a jednak z
kątów wyłaziła ciągle nędza codzienności
Nadal nie
mogłem zrozumieć chociaż wiele wiedziałem
Torturowane
pióro uparcie odmawiało zeznań
Wreszcie buchnęło światło z otwartych żył
Utwór jest
kontynuacją Audycji I i Audycji II z 1973 roku. W porównaniu z
poprzednimi ogniwami cyklu kompozytor rozszerzył tu obsadę wykonawczą, poza
recytacją wprowadza głos sopranowy, grupę instrumentów dętych uzupełnia trąbką
i saksofonem, rozbudowuje aparat perkusyjny. Oprócz tradycyjnego instrumentarium
zostały wprowadzone również elementy audiowizualne – projekcja z pięciu
ruchomych rzutników obrazu krzyża na tle ołtarza lub przyrody z wykorzystaniem
kolorów: błękitnego, czerwonego, fioletowego, czarnego i żółtego. Dramatyzm Audycji III został niezwykle wzmożony
poprzez skandowanie z jednoczesną akcją rzutników eksklamacji „szczęście
cierpienia”, uzupełnioną szaleńczą partią sopranu, a poruszającego dopełnienia
dokonuje w finale odtworzenie 18 taktów drugiej części II Symfonii „Kopernikowskiej” Henryka Mikołaja Góreckiego ze
słowami luminaria magna solem in
potestatem diei, po tekście kończącym wiersz Bierezina: Wreszcie buchnęło światło z otwartych żył.
[…] Nietrudno
odgadnąć, dlaczego Krzanowskiego zafrapowały teksty Bierezina. Znalazł w nich
wyraz własnych niepokojów, rozterek, rozdarcia między prozą życia i światem
marzeń, pragnień, wartości idealnych. I oto w konfrontacji z tak wyrazistymi,
jednoznacznymi w wymowie tekstami, których cały walor zawiera się w treści, a
nie w wysublimowanej „artystyczności”, muzyka okazuje się czymś nieporównanie
głębszym, bogatszym, pełniejszym. Nie jest wcale ilustracją poezji,
ekspresyjnym tłem tekstu, lecz jego treściowym i ideowym dopełnieniem. […]
Leszek Polony, Podmiot liryczny Audycji Andrzeja Krzanowskiego, W kręgu
muzycznej wyobraźni, PWM 1980
#Audycja #Emigracja